Maryja
w moim życiu.
Z
wielką radością przychodzi mi podzielić się świadectwem obecności Matki Bożej i
naszej – Maryi w moim życiu. Należę do parafialnej
wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. We wspólnocie podejmujemy tzw. Nasze Credo –
postanowienia przymierza Pana Boga z nami i jeden z punktów tego Naszego Credo
mówi: „Troszczyć się o żywą pobożność do Ducha Świętego i Maryi.” Odczytuję w
moim życiu, że Pan Bóg w swoim ogromnym Miłosierdziu udzielił mi daru tej żywej
pobożności do Maryi. Chodzi nie tylko o pobożność ale o „żywą” pobożność, co
rozumiem w ten sposób, że uczestnictwo w nabożeństwie majowym, w Roracie, czy pielgrzymce pieszej do Częstochowy, albo
odmawianie różańca to nie zawsze jest taka bardzo żywa pobożność. To wszystko
jest bardzo piękne i jest obecne w moim życiu, ale same te czynności są
bardziej ludzkie – są akcją człowieka. Z samej tej akcji nie zawsze wynika to
jakie jest działanie Boga w kierunku człowieka, w tym wypadku właśnie poprzez
Maryję. Mówi się, że mamy naśladować Pana Jezusa. Odczytuję wiele znaków
odznaczania się życia i osoby Pana Jezusa w moim życiu, za co jestem Panu Bogu
bardzo wdzięczny, nie zasłużyłem na to, ani nie jestem tego godzien – jest to
litościwe Miłosierdzie Boga. Natomiast życie i osoba Maryi odznaczyło się
znakami w życiu mojej mamy, która parę lat temu już odeszła do Pana. Mogę
wymienić kilka takich znaków. Moja mama (Mirosława) z bierzmowania miała na
imię Maria. Dodatkowo, urodziła się w roku 1950 – w roku, w którym został w
Kościele Świętym ogłoszony dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny.
Przez ostatnie osiem lat życia, kiedy mama byłą już wdową, bardzo lubiła
słuchać katolickiego Radia Józef – tylko tej stacji słuchała – była więc przez
to duchowo wyjątkowo związana ze Św. Józefem. Mama też wyjątkowo brzydziła się
wężami. Poza tym miało w moim życiu miejsce takie zdarzenie, że moja podróż
autokarem zakończyła się w szpitalu – było to w 13-go maja – we wspomnienie
Matki Bożej Fatimskiej, w rocznicę zamachu na Św. Jana Pawła II, którego Maryja
obroniła. Tym autokarem jechałem właśnie odwiedzić mamę. Jest jeszcze wiele
innych znaków łaski Bożej danej naszej mamie poprzez Maryję. Np. jeszcze taki,
że w chwili jej śmierci słyszałem utwór muzyczny o tytule „I’m
Alive” czyli „żyję”, a jak widomo Maryja zakończyła
życie ziemskie bez śmierci – jedynie zasnęła, cały czas żyła i żyje na wieki. A
więc Maryja jest obecna w moim życiu w sposób żywy – poprzez osobę mojej mamy i
ja sam tego bym nigdy tak nie zaaranżował – jestem za to wszystko bardzo
wdzięczny Panu Bogu – to sama Jego moc – poprzez naszą najukochańszą Maryję,
też poprzez moją kochaną mamę. Chwała Panu Bogu i Czesć
Maryji!
Jan
Siestrzeńcewicz